środa, 21 września 2016

Sardynia - wyspa tajemnic cz. 1.

W trwającą tydzień podróż po Sardynii, wybrałam się z moimi trzema przyjaciółkami pomiędzy 11 a 18 września 2016r. Nasza sardyńska przygoda rozpoczęła się w Cagliari, stolicy włoskiej wyspy, gdzie po wylądowaniu samolotu (prawie w Zatoce Aniołów) udałyśmy się do wypożyczali, aby odebrać samochód, zarezerwowany wcześniej przez Internet. Po dokonaniu formalności udałyśmy się w pierwszą około 200 km podróż w kierunku Cala Gonone (prowincja Nuoro), gdzie czekał na nas piękny apartament, do którego dotarłyśmy tuż przed północą. Cala Gonone to miejsce, gdzie morze w szczególny sposób łączy się z Górami Gennargentu.

Przygotowując się do wyjazdu, określiłyśmy kilka miejsc do zwiedzania, ale dokładnej „trasy” nie miałyśmy ustalonej, wyszła nam ona dość dynamicznie i była dostosowana do naszych bieżących preferencji i oczekiwań całego "Teamu Ladies", czy jak kto woli "Gwiazd Sardynii".

Pierwszy dzień zwiedzania Sardynii rozpoczęłyśmy od klasyki gatunku czyli ciepłych "croissant-cików" i włoskiego cappuccino, które tam we Włoszech ma wyjątkowy smak. Po tak „smacznie” rozpoczętym poranku udałyśmy się do portu w Cala Gonone, gdzie w towarzystwie znajomego mieszkającego na Sardynii udałyśmy się w całodzienny rejs wypożyczoną „gumowym łódko - pontonem” napędzanym silnikiem po Zatoce Goolfo Orosei (po włosku Golfo di Orosei) - dużej, przepięknej zatoce w środkowej części wschodniego wybrzeża Sardynii. Kosztu wynajęcia łódki i paliwa nie pamiętam, a i tak przeżytych wrażeń i przygody na otwartym morzu nie da przeliczyć się na pieniądze, bo one w tym wypadku nie mają najmniejszego znaczenia.

Płynąc z Cala Gonone w kierunku najpiękniejszej plaży Sardynii Cala Goloritze mogliśmy podziwiać takie miejsca jak plaże: Cala Cartoe, Cala Osala, Marina Orosei, Cala Fuili, Cala Luna, Cala Sisine, Cala Biriola, Cala Mariolu. Podczas naszego rejsu, który zaserwował nam niepowtarzalną dawkę adrenaliny (bo przebiegał w towarzystwie około 2-óch metrowych fal) uskuteczniliśmy „plażing, smazing, opalazing” na Cala Fuili aż w reszcie „zresetować się” i poczuć wolność. Po skorzystaniu z uroków plaży, kąpieli w lazurowo-szmaragdowym morzu, spotkaniu a’la w SPA z małymi kąsającymi nogi rybkami udaliśmy się w dalszy rejs, podczas którego mijaliśmy wiele grot oraz jaskinię Blue Marino. Muszę przyznać, że mieliśmy ogromne szczęście, bo w kolejne dni z uwagi na wysokie fale nie wypożyczano łódek i pontonów.

Rejs po Zatoce Goolfo Orosei sąsiadującej z Morzem Tyreńskim był kropką nad „i”, która tym razem została postawiona już na samym początku naszej eskapady po Sardynii lub jak kto woli „wejściem z hukiem” w Sardynię. Krystalicznie czyste lazurowe, szmaragdowe i turkusowe wody, wspaniałe plaże o złotym piasku i śródziemnomorskie słońce czynią z Zatoki Orosei rajskie miejsce, które koniecznie trzeba zobaczyć podróżując do Sardynii.

Samo miasteczko Cala Gonone, to urokliwy kurort położony u podnóża wyrastających na wysokość 900 m n.p.m. gór Gonnargentu (a w zasadzie otulone górami), nad Zatokką Goolfo Orosei, blisko miasta Dorgali. To świetny punkt wypadowy do zwiedzania wielu, unikatowych plaż a także wypraw w góry Gennargentu i Parku Narodowego - Parco Nazionale del Glfo Orosei e del Gennargentu, które zostawiłyśmy do „schodzenia” na kolejny wyjazd. To doskonałe miejsce wypadowe do zwiedzania wschodniego wybrzeża Sardynii. Już sam wjazd do miasta z południa jest wspaniały: tunel, a potem malownicze serpentyny, którymi trzeba pokonać wapienne wzgórze wpadające wręcz do turkusowego morza. Wzgórze jest częściowo porośnięte tamtejszą roślinnością; starymi karłowatymi dębami korkowymi, krzewami jałowca (Asiu uśmiecham się w tym miejscu do Ciebie), mirtem, rozmarynem. Aby zjechać z góry trzeba pokonać około 50 łuków (nie wiem, czy dobrze policzyłam, bo w pewnym momencie zaczęło mi się kręcić w głowie). Z serpentyn rozciąga się zapierający dech widok na miasteczko i Zatokę Orosei – nawet w nocy kiedy zjeżdża się w dół przy blasku księżyca. Jest „PO PROSTU PIĘKNIE”!!!

Wybrzeże przy Cala Gonone jest bardzo urozmaicone, na którym jest wiele małych plaż i zatoczek poprzedzielanych klifami a w skalnych ścianach wybrzeża kryją się groty. Wiele z nich można zwiedzać wybierając się w rejs po otwartym morzu, o którym pisałam wyżej lub wybrać się samochodem tak jak do Plaż Oasis Bidderosa z krystaliczną wodą w spokojnej okolicy. Dla nas plaże Biderosa były jednym z bardziej urokliwych miejsc.

W Cala Gonone można zobaczyć jedno z największych akwariów, spróbować jednego z najlepszych win Canonau z winnic Dorgali czy Olieny, zjeść dobre jedzonko w miejscowych restauracjach. Smak tatara z łososia i awokado oraz grillowanego miecznika pamiętam do tej pory.

W akwarium nie byłyśmy, gdyż wolałyśmy nieustannie korzystać z uroków natury. A swoją drogą to mała uwaga do osób, które odpowiadają za promocję akwarium – przydrożne reklamy zupełnie nie przyciągają turystów. Ale mniejsza z tym :)

To tyle słów, bo i tak brakuje ich na określenie pejzażu jaki zobaczyłyśmy w okolicach Cala Gonone.

Ciąg dalszy nastąpi.































































Obserwatorzy